Ułatwienia dostępu

BAŁTYK 100 epilog

Miały nadejść silne zachodnie wiatry. Na Bałtyku, to norma, nawet latem. Wiatry wieją przeważnie z zachodu, północy lub północnego-zachodu. Wsiadając do busa Centrum Żeglarskiego wiedziałem, że one mogą być dla nas korzystne, oby nie były tylko za silne. Siedmiu ludzi i siedem kajaków wyjechało ze Szczecina w kierunku Gdańska z zamiarem dopłynięcia kajakami z Gdańska do granicy z Rosją.

Szaleństwo? Teraz, w czasie wojny na wschodzie i zagrożenia rosyjskiego dla Europy? Wyprawa kajakowa zapoczątkowana została w 2018 roku, dla uczczenia setnej rocznicy uzyskania przez Polskę Niepodległości. Jej organizatorem było Centrum Żeglarskie w Szczecinie.
Pierwszy etap odbył się w 2019 roku. Potem zorganizowano następne. W 2021 roku, zachodniopomorscy kajakarze z Bractwa Kajakowego „Za linię horyzontu”, dotarli do Gdańska. Potem czekali rok, bo chcieli przepłynąć kanał na Mierzei Wiślanej, który był wtedy w budowie. Po jego otwarciu, w tym roku, postanowili dopłynąć do końca polskiego wybrzeża, a następnie przez przekop na Mierzei Wiślanej i Zalew Wiślany dopłynąć do Elbląga. Razem to 111 km otwartymi akwenami.
------------------------------------------------
Ahoj przygodo!
Najpierw pod koniec czerwca, dotarliśmy ze sprzętem busem do Gdańska, tam gdzie zakończyliśmy poprzedni, trzeci etap w 2021 roku. Przenocowaliśmy na Przystani Sienna Grobla. Następnego dnia rano, pierwszego lipca zeszliśmy na wody Motławy i powiosłowaliśmy ku morzu. Najpierw Martwą Wisłą, potem Wisłą Śmiałą, dotarliśmy do Górek Zachodnich. Minęliśmy je lewą burtą i wyszliśmy na wody Bałtyku.
Morze było spokojne, nic nie zapowiadało nadejście silnych zachodnich wiatrów. Zdawałem sobie jednak sprawę, że mamy mało czasu, dzień, albo półtora. Wiedziałem, że pierwszego dnia musimy popłynąć jak najdalej na wschód. Potem miało nastąpić uderzenia wiatru. Wychodząc w morze zawołaliśmy, jak zawsze: Ahoj przygodo! i …wniknęliśmy w ciszę.
Spotkanie z fokami
Po chwili wszystko ucichło, cywilizcja zniknęła. Znów byliśmy sami, popatrzyłem w górę, nad naszymi głowami kołowały ptaki. Pierwszego dnia morze było atłasowe. Znów wpłynęliśmy w błękit kierując się za linię horyzontu, przed siebie. Woda zlewała się z niebem i mieniła się promieniami słonecznymi, morze było gładkie, bez fal. My obraliśmy kurs na główne ujście Wisły.
Już po chwili dostrzegliśmy pieniącą się wodę i jakby spiętrzające się małe fale. Jak się potem okazało woda morska i ta rzeczna zderzały się wytwarzając u ujścia Wisły prądy i fale. Tam na piaskowych łachach przesiadywały stada ptaków. Wcześniej jednak, raz z jednej, następnie i drugiej burty pojawiały się nagle głowy fok. Foki obserwowały nas z zaciekawieniem i po chwili znikały pod wodą. Było ich tam bardzo dużo. My podpłynęliśmy do piaszczystych wysp i z daleka zrobiliśmy zdjęcia wylegującym się tam fokom. Cudny to był widok.
Po chwili foczy świat został za nami, a lekki zachodni wiaterek popychał nas na wschód. Postój zrobiliśmy na plaży w Stegnach, a nocowaliśmy na dzikiej plaży, 2 kilometry przed Kątami Rybackim. Tego dnia przepłynęliśmy 40 kilometrów.
Przekop na Mierzei Wiślanej
Prognoza pogody potwierdza się, idzie niż z silnymi, zachodnimi wiatrami. Stopniowo rośnie siła wiatru, zmienia się też stan morza. Następnego dnia zarządziłem pobudkę o godzinie 5.45. Szybko zwinęliśmy namioty, po załadunku ich do kajaków, ruszyliśmy na morze.
Mieliśmy przed sobą tylko 2 lub 3 godziny spokojnego morza. Trzeba to było wykorzystać i zrobić kolejny skok na wschód, bliżej granicy z Rosją. Naszym celem był wschodni falochron przekopu na Mierzei Wiślanej. On miał nam dać osłonę przed wiatrem i możliwość bezpiecznego rozbicia tam namiotów. Wiosłowaliśmy w dobrym tempie. Płynęliśmy z ekwipunkiem i zaopatrzeniem. Kajaki były ciężkie, dobrze trzymały się wody, a my mieliśmy dość siły, aby zmierzyć się z morzem.
Ścigaliśmy się z czasem, każdy z nas zadawał sobie po cichu pytanie czy zdążymy. Po pewnym czasie ujrzeliśmy betonowy pasek. Rósł w oczach i po godzinie byliśmy już przy nim. Okrążyliśmy go od strony północnej i spokojnie dobiliśmy do plaży. Nad nami gęstniały sine chmury, od zachodu nadchodził niż. Szybko rozbiliśmy namioty i zabezpieczaliśmy sprzęt. Potem zaczęło mocno padać i uderzył wiatr. My na szczęście, byliśmy już w namiotach.
Kiedy wyjrzałem z namiotu wszędzie było mokro. Okazało się, że rozbiliśmy się w ptasim królestwie, obok rezerwatu, 100 metrów od zabezpieczającego go ogrodzenia. Żerują tam i wygrzewają się w słońcu różne gatunki mew, rybitw, w tym także biegusy, sieweczka obrożna i rybitwa białoczelna. Czekaliśmy na poprawę pogody. Kiedy o godzinie 12 przejaśniło się poszliśmy na spacer zobaczyć przekop.
Cała infrastruktura kanału robiła wrażenie. To inwestycja na europejskim poziomie. Podziwialiśmy dwa ruchome mosty, wrota zamykające przepływ wody od strony morza i zalewu, drogi dojazdowe i nabrzeża dla łodzi oraz statków. Wokół spacerowała spora grupa turystów, którzy dojechali tu rowerami lub autami. Popatrzyłem na morze: wiatr wiał, wytworzyła się fala, a w linii brzegowej był przybój. Czekaliśmy, co przyniesie następny dzień.
Krynica Morska
Wieczorem w namiocie analizowałem prognozy pogody różnych stacji i szukałem możliwości dalszego płynięcia. W tle jednak narastał szum morza i łomot fal rozbijających się o piach.
Nad ranem morze o dziwo przycichło, jakby dając nam możliwość dalszego wiosłowania. Postanowiłem to wykorzystać. Pobudka dla całej naszej załogi o 5.45, kajaki w gotowości o 6.30. Szybkie pakowanie i zwijanie namiotów. O wyznaczonej godzinie schodzimy na wodę. Na morzu jest jeszcze rozkołys, ale dało się bezpiecznie płynąć. Obieramy kurs na Krynicę Morską. Było mało czasu, a siła wiatru stopniowo zaczęła narastać. Pływanie na fali ma swój urok. Kajaki czasami ślizgają się i płyną z dużą prędkością. Tego dnia mieliśmy wiatr północno- zachodni, nie do końca dla nas korzystny, bo wytwarzający fale przyboju.
Po niecałych dwóch godzinach dopłynęliśmy na wysokość bazy rybackiej w Krynicy, za nami było 7 kilometrów płynięcia na fali. W takich sytuacjach trzeba umiejętnie dopłynąć do brzegu. Póki byliśmy daleko od lądu, byliśmy bezpieczni. Po przekroczeniu jednak linii przyboju istniała możliwość wywrócenia kajaka przez fale. Ruszam pierwszy i dość szybko dopływam do brzegu. Potem następni. W krótkim czasie wszyscy lądujemy bezpiecznie na plaży. Wywraca się tylko jeden kajak…. 10 metrów od brzegu. Tuż przed dobiciem załamująca się fala obróciła kajak bokiem i przelała się przez niego. Siła była duża, stąd nieoczekiwana wywrotka.
Dziki
Lądujemy na plaży miejskiej. Pojawiła się cywilizacja: kosze na śmieci, bary, przebieralnie, ścieżka rowerowa, wyszło też słońce. Ustawiliśmy kajaki pod wydmami i ruszyliśmy na zwiedzanie Krynicy Morskiej.
Krynica to ciekawe miasteczko, które jest dobrym miejscem dla miłośników przyrody i rowerowych wypadów oraz wszelkich poszukiwaczy przygód. Stamtąd blisko jest już do granicy polsko-rosyjskiej. Cały obszar lądowy wokół należy do Parku Krajobrazowego Mierzei Wiślanej. Zobaczymy tu zarówno piękne plaże, jak i morskie klify. To popularny letni kurort przyciągający turystów z całej Polski. Centrum miasteczka tętni życiem do późnego wieczora, deptaki wypełniają małe sklepiki, restauracje i muzyka. Zobaczyliśmy tu również jedyną w Polsce ulicę Teleexpresu i pomnik dzików.
Wróciliśmy pod wieczór i na pustej plaży rozbiliśmy nasze namioty. Noc była spokojna mimo wiatru i załamujących się na brzegu fal. Rano, ku naszemu zdziwieniu, tuż za naszym obozem, zobaczyliśmy na plaży powywracane metalowe kosze na śmieci. Aż do najbliższego nam wyjścia do miasteczka, pod wydmami kłębiło się śmieciowisko. Jak się później okazało, „atrakcją” tego kurortu są stada dzików, które wchodzą w obręb miasta. W nocy przeszły i obok naszych namiotów, o czym świadczyły ślady ich raciczek na piasku.
W Krynicy Morskiej zakończyliśmy projekt BAŁTYK 100, który zakładał przepłynięcie kajakami wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku. Radość była wielka.
Powrót do przekopu
Ranek powitał nas słabszym wiatrem. Wiedzieliśmy już z wczorajszej prognozy pogody, że wiatr dalej będzie narastał. Zmieni tylko kierunek na zachodni. Naszym dalszym celem był Elbląg, gdzie mieliśmy zakończyć kajakową wyprawę. Stąd musieliśmy jak najszybciej wrócić do przekopu na mierzei i przedostać się na Zalew Wiślany. Na szczęście wiatr przycichł w nocy. Dało nam to szansę na wydostanie się z Krynicy Morskiej wodą i powrót do falochronu na przekopie.
Tym razem wstaliśmy o godzinie 4.50 i zaraz potem zwinęliśmy nasz obóz. Szybko zeszliśmy na wodę, bo było mało czasu, aby wykorzystać okienko pogodowe. Z prognozy wynikało, że wiatr około godziny 7 zmieni się na dość silny i do tego przeciwny. Odcinek powrotny pokonaliśmy dość prędko, na szczęście Bałtyk był jeszcze w miarę spokojny. Znów rozbiliśmy namioty za wschodnim falochronem, przygotowując się na nadchodzący watr.
Szczury
Falochron zbudowany był z kamiennych bloków, które tworzyły labirynt kanałów i przejść. Chowaliśmy się przed wiatrem w jego wnękach. Był naszą zasłoną i miejscem spotkań. Wielokrotnie jedliśmy przy nim posiłek. Ku naszemu zdziwieniu położone resztki jedzenia, w tym otwarte puszki, znikały. Działo się tak i dwa dni wcześniej, kiedy tu nocowaliśmy. Nikomu z nas nie przyszło do głowy, kto zamieszkuje falochron. Początkowo myśleliśmy, że po naszych posiłkach „sprzątają” ptaki…, ale nagle ku naszemu zdziwieniu na falochronie pojawiły się… szczury. Szczur wędrowny, to inteligentne zwierzę, zje prawie wszystko i jest niezwykle zaradny. My „wilki morskie”, po raz pierwszy spotkaliśmy nad morzem szczury… „morskie”. Nawet zaprzyjaźniliśmy się z nimi i na pożegnanie zostawiliśmy im trochę wędliny. Cóż morze łączy…
Zalew Wiślany
Piątego dnia przed nami było trudne zadanie. Nie nautyczne, ale administracyjne. Dzień wcześniej obejrzeliśmy teren naszego śluzowania i przejścia na Zalew Wiślany przez przekop. Wbrew pozorom nie była to łatwa sprawa. Kilka miesięcy wcześniej uzyskaliśmy od Kapitanatu Portu Nowy Świat zgodę na przepłynięcie przekopu. Zalecono nam jednak spełnienie 10 warunków. W tym posiadanie UKF-ki i obowiązek asysty motorówki, w czasie pokonywania kanału.
Przepłynięcie kanału od strony żeglarskiej było proste. Sprzyjała nam też pogoda, od strony morza nie było zafalowania, świeciło słońce, na chwilę wiatr przycichł. Najpierw na redzie portu zgłosiliśmy przez UKF-kę swoją obecność i gotowość do przepłynięcia przekopu. Następnie wpłynęliśmy o godzinie 13 do awanportu i zacumowaliśmy do jednego z nabrzeży postojowych. Nabrzeża i cała infrastruktura portowa z wysokości kajaka robiła wrażenie. Zadzieraliśmy głowy do góry podziwiając nabrzeża.
Tam czekaliśmy na asystę policyjnej motorówki z Elbląga. Motorówka pojawiła się o umówionej godzinie i po uzyskaniu zgody kapitanatu rozpoczęliśmy śluzowanie. Następnie otworzono pierwsze stalowe wrota i wpłynęliśmy w szyku torowy w śluzę. Potem rozwarto drugie wrota, te od strony Zalewu. Wtedy ruszyliśmy naprzeciw falom i zielonkawej pianie wpływającej do kanału. O dziwo wody morskie miały inny kolor i gęstość, niż te zalewowe. Musieliśmy szybo opuścić teren portu, gdyż fale zaczęły nas spychać do tyłu. Trzeba było mocno wiosłować, aby wyjść z tej betonowej dyszy. Od strony zalewu powitał nas mocnymi bryzami silny wiatr, przed nami był piękny widok na majaczącą w oddali linię brzegową.
Po wyjściu na wody zalewu pożegnaliśmy się z Kapitanatem na kanale 68 i podziękowaliśmy za wsparcie i współpracę. Mieliśmy satysfakcję, byliśmy pierwszą zorganizowaną grupą kajakarzy, która przepłynęła przekop na Mierzei Wiślanej.
Nasza wodna droga do Elbląga była otwarta. Najpierw jednak obraliśmy kurs na Krynicę Morska, chcąc dotrzeć do niej, tym razem od strony zalewu. Około godziny 15.30 dotarliśmy do celu.

Granica z Rosją
Nocowaliśmy na terenie portu jachtowego. Wreszcie mieliśmy dostęp do słodkiej wody, łazienek i pryszniców. Po kilku dniach pływania byliśmy słoni i owiani przez morski wiatr. Po kąpieli poszliśmy na wspólny obiad i podsumowanie naszej bałtyckiej przygody. I tu miła niespodzianka, Irek nasz kajakowy brat - poeta przeczytał kolejne swoje wiersze pisane w trakcie morskiej włóczęgi i podarował każdemu z nas numizmatyczne pamiątki (monety 5-cio złotowe wybite przez mennicę państwową z okazji otwarcia kanału na Mierzei Wiślanej). Wspomnienia trwały długo, aż do chwili kiedy nad miasteczko nadciągnęła burza z porywistym wiatrem, piorunami i ulewnym deszczem. My na szczęście, biegiem, zdążyliśmy schronić się w namiotach. Zasypialiśmy w oczekiwaniu na ranek i wyjazd w stronę granicy z Rosją.
Rano wsiedliśmy do zamówionego melexa i pojechaliśmy w stronę granicy z Rosją. Doszliśmy tam po trzykilometrowym marszu wzdłuż morza. Ze względu na działania wojenne, niestety nie mogliśmy dopłynąć kajakami do samej granicy. Zrekompensowała to wspólna fotografia przy granicznym ogrodzeniu.
Elbląg - podsumowanie
Niedługo potem zwodowaliśmy kajaki i popłynęliśmy do Tolkmicka. Dotarcie do tego miasteczka nie było proste. Najpierw musieliśmy przepłynąć Zalew Wiślany wszerz i pokonać 8 kilometrów otwartego akwenu. Noc spędziliśmy w Tolkmicku. Stamtąd rano ruszyliśmy dalej. Po drodze podziwiając utworzoną na zalewie sztuczną wyspę i prowadzone tam prace przy pogłębianiu toru wodnego. Po kilku godzinach spokojnego wiosłowania wpłynęliśmy w nurt rzeki Elbląg i dotarliśmy do mostu pontonowego we wsi Nowakowo. Za nim jeszcze godzina płynięcia i na horyzoncie pojawił się Elbląg. Naszą wyprawę skończyliśmy w centrum miasta, w Ośrodku Sportów Wodnych „Fala”.
W czasie czwartego, tegorocznego etapu naszej podróży, przepłynęliśmy kajakami 111 km. W czasie całej naszej podróży ze Świnoujścia do Elbląga (w latach 2019-2023), przewiosłowaliśmy około 531 kilometrów, z czego 480 wzdłuż polskiego wybrzeża morskiego, wpłynęliśmy także do 20 portów i miejscowości. W sumie przepłynięcie polskiego wybrzeża morskiego zajęło nam 19 dni, a całość trasy - do Elbląga 23 dni. W ten sposób, bardzo nietypowo, uczciliśmy 100-lecie Niepodległości Rzeczpospolitej.
Piotr Owczarski
komandor wyprawy
instruktor kajakarstwa
Centrum Żeglarskie

Uczestnikami wyprawy kajakowej BAŁTYK 100 byli mieszkańcy Szczecina, Goleniowa, Nowogardu, Świnoujścia i Człuchowa, tworzących Bractwo Kajakowe: Adam Czubek, Ireneusz Jażdżewski, Mirosław Jędrak, Seweryn Kacprzak, Jakub Kulik, Andrzej Szach, Dariusz Szulejko. Grupę prowadził Piotr Owczarski, instruktor kajakarstwa w Centrum Żeglarskim w Szczecinie.

 

1693653290449 na granicy polsko rosyjskiej 5.07.2023 r

1693653406684 przekop na Mierzei Wiślanej 5.07.2023

1693653431726 plaża Sztutowo 1.07.2023

1693653608862 Piotr Owczarski kmdr wyprawy Bałtyk 100

1693653608894 oboz przy falochronie wsch. przekopu na Mierzei Wislanej 2.07.2023

1693653634712 oboz kolo falochronu wschodniego Przekop Mierzeja 2.07.2023

IMG 2229 startujemy Gdansk 1.07.2023

Baner Fundusze Europejskie
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze Środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2014-2020. Tytuł projektu: „Rozwój i zwiększenie wykorzystania energii słonecznej w miejskich jednostkach organizacyjnych w Szczecinie – etap III”. Nr umowy o dofinansowanie RPZP.02.10.00-32-B025/17-00 z dnia 14.09.2018 roku.

NASI PARTNERZY

NASZE REALIZACJE

Logo Centrum Żeglarskie

Znajdziesz nas na:

Nawigacja

Zobacz także

Centrum Żeglarskie

ul. Przestrzenna 19

70-800 Szczecin

tel.: +48 91 460 08 44

Schronisko

tel.: +48 91 461 53 91

Bosman

tel.: +48 725 495 280

Assign modules on offcanvas module position to make them visible in the sidebar.

E-rekrutacja
Wolontariusze
Rekrutacja
Reprezentacja